•   Thursday, 25 Apr, 2024
  • Contact

“We all live in America!”/ Clear and Present Danger

Pisane z pamięci

“ - What is your contingency plan? Your back-up plan?
 - No, we don’t have a contingency plan.
 - (…) You are geniuses! You are the guys who put a man on the moon!

I am sure you have a team of men sitting somewhere there right now, thinking this sh..t up, and somebody backing them up! You tell me you don’t have a back-up plan?”
 ‘You guys are NASA’

scene - “Armageddon”, 1998
 

“We all live in America!”
Wojna na Ukrainie a szczególnie reakcja europejskich liderów na imperialny program W. W. Putina pokazują nam dobitnie, że tak naprawdę nasz los, los 'Zachodu' zależy już tylko od Ameryki. Od jej konserwatywnych elit (gdyż lewicowe szczerze jej nienawidzą), ale także od poziomu wyrobienia zwykłych wyborców, uzupełniających akurat dziś skład obu izb Kongresu w tak zwanych “Midterm Elections”.  
Na codzień żyjemy w Ameryce CNN i NYT, celebryckiej, od rana karmiącej nas papką lekkostrawnej iluzji, że wszystko jest OK – a poza tym, skoncentrowanej na własnym ego. Wyzwania są jednak zbyt wielkie, aby nie zapytać, czy to wszystko, co Ameryka ma do zaoferowania światu, po który sięgają Chiny i (podległa im już) Rosja?  
Kiedy piszę o Ameryce, często sięgam po postacie kreowane przez Bruce Willis’a. Wypowiadają naiwne, ale jakże oczywiste prawdy przeciętnego Amerykanina. Nie tego raczącego się cafe latte w coffee shops NYCity czy LA, lecz mieszkańca przedmieść. Szanującego rodzinę, z domkiem i mortgage’m po uszy, z dziećmi w college’ach, na prochach od shrinków. Dziś pouczanego przez medialnych celebrytów, upadłych aktorów i ekspertów opłacanych przez giga-koncerny farmaceutyczne. To jemu zagraża cytowane powyżej, naiwne wyznanie wiary w omnipotencję “ich” państwa.
“Oni” muszą wiedzieć, co zrobić w wypadku kryzysu, nieprawdaż? W końcu to są owi EKSPERCI. Mają do pomocy armię urzędników. Do kroćset, ktoś tym zarządza. Musi zarządzać! “You are NASA guys!!!”  
Jednakże inna kultowa scena filmowa podobnym 'wyznaniem' pokazuje upadek tego zaufania, kiedy pozostawiony sobie obJa się nie żegnam, ponieważ się nie modlęywatel szuka ‘justice’ u Il Padrino: - “I believed in America!”
Filmy akcji dostarczają nam niezliczoną ilość scen i cytatów, ilustrujących naszą obecną sytuację. Los planety lub cywilizacji zależy od tych ‘nielicznych’ - amerykańskich “rednecków”, wyśmiewanych przez “elity”. Zwykłych, w sumie pokiereszowanych przez życie, facetów, gotowych jednakże poświęcić swoje życie dla “wyższych” wartości. Jak Mr. Smith, w ważnej sprawie ‘idący do Waszyngtonu’. A few good man. Od nich zależy dziś los Ukrainy; i nasz także.  
                                 ***
Clear and Present Danger   
Powyższe rozważania o psyche amerykańskiego obywatela odnoszą się jednak do nas samych, Polek i Polaków, żyjących od lat na tym kontynencie i w tej rzeczywistości. Jesteśmy w sporej części nadal związani jakimś węzłem z krajem pochodzenia, z tą odległą w czasie i przestrzeni, Polską. Dziś jest ona w poważnym niebezpieczeństwie. Stoimy wobec Clear and Present Danger.
Za kilka dni będziemy obchodzić sto cztery lata Niepodległości. Pytanie, jak - czy przez jeden dzień? Czy zadbamy, aby tę uroczystość dostrzeżono w White House, White Hall czy Auswartiges Amt?  
Święto Niepodległości musi być częścia i punktem kulminacyjnym realizowanej z żelazną konsekwencją strategii budowania wizerunku Polski we współczesnym świecie polityki. To świat biznesu - “sprzedajemy” dany wizerunek. Produktu, kraju, ludzi, kultury. Budujemy markę! Wierzę, że moi dawni koledzy z NZS, ze strajków na uczelniach, owych kuźniach intelektów, dziś profesorowie, managerowie, rozumieją to. Image is reality.
To wyzwanie dla polityków, mających służyć Rzeczpospolitej, nie partii! Każdy, kto choć raz dotknął polityki czy biznesu rozumie, iż budowa pozytywnego obrazu dzisiejszej Polski oparta jest o budowę “marki” kraju. “Tradesmarks” nie bez powodu chronione są prawnie. Na budowę pozytywnej marki politycznej i biznesowej, współczesne potęgi wydają krocie. Owa propaganda kierowana jest zawsze na zewnątrz i do wewnątrz, do własnych obywateli. Czym byłby Izrael, bez “marki” kraju, bezwzględnie dbającego o bezpieczeństwo?  
***
Po stu czterech latach od odzyskania Niepodległości istniejemy jako narodowa wspólnota w ramach własnego Państwa. Czy to jednak wystarczy? Czujemy wyzwania kulturowe. Metodycznie, od przedszkoli niszczony jest świat naszych wartości. Wrogów zewnętrznych nam nie brakuje, a część naszych profesorsko-aktorsko-medialnych “elit” Rzeczpospolitej nie potrzebuje i najchętniej rozparcelowali by ją na samorządowe bantustany. Program powstał już w 2019.
Czy przetrwamy w obliczu widocznego upadku Zachodu?! Upadku moralnego i politycznego jego elit?!  
Odpowiedź jest prosta. Zero magii! Praca - trudna, żmudna i niewdzięczna. Każdego z nas. Będziemy istnieć jedynie poprzez samoświadomość.
Historia jest orężem. Dlatego jest likwidowana. W niej bowiem mamy i powód do chwały, i materiał do krytycznych analiz, jak budować państwo i czego w nim unikać!  
WW-W
PS. Tytuł felietonu zaczerpnięty został z repertuaru mojej ulubionej grupy Ramstein.  

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: