Sierpień 1914 – Początek Zmierzchu Zachodu?

Pisane z pamięci


W obliczu toczącej się wojny na Ukrainie, przy szalejącj globalnej inflacji, w momencie napięcia towarzyszącego wizycie na Taiwanie czołowej postaci amerykańskiego establiszmentu, Nancy Pelosi, w cień schodzą rocznice jeszcze niedawno uroczyście obchodzone przez polityczne elity świata Zachodu.  
Jeszcze niedawno w tych dniach w Londynie, Paryżu i innych stolicach uczestników Wiekiej Wojny, odbywały się rocznicowe ceremonie pełne dumy, a raczej zadumy. Żyjący pochylali głowy przed ofiarą życia i zdrowia, złożoną przez żołnierzy, służących wiernie swym krajom. Ginęli ofiarnie za Króla lub Cesarza i Ojczyznę. Nie wiedzieli, iż nie dla wielkich idei posyłano ich na stracenie.  
Politycy wielkich mocarstw w roku 1914 odwoływali się oczywiście w wojennych deklaracjach do wzniosłych pojęć. W rzeczywistości posyłano na śmierć dziesiątki tysięcy młodych ludzi dla realizacji wąskich, egoistycznych planów, kreślonych w kompletnym oderwaniu od rozwijanych morderczych technologii. Politycy i generałowie z roku 1914. nie mieli pojęcia, co niesie nowoczesna wojna, z wielką nonszalancją jednak rozpoczęli konflikt, który pogrzebał europejską cywilizację.
Wymarsz Kadrowej
5 sierpnia 1914 roku, w cieniu mobilizacji wielkich armii, wyruszył z Krakowskich Oleandrów na front Wielkiej Wojny maleńki oddziałek marzycieli. Około 144 ochotników drużyn strzeleckich tworzących 1. Kompanię Kadrową, było pierwszymi od czasów Powstania Styczniowego żołnierzami z Białym Orłem na czapkach, którzy szli na wojnę z jasnym celem przywrócenia niepodległości Rzeczpospolitej. Front rosyjski przekroczyli 6 sierpnia, w dniu szczególnym, równo pół wieku od stracenia na stokach warszawskiej Cytadeli ostatniego dyktatora Powstania, gen. Romualda Trau- gutta.  
Jak i kiedy miała się owa “Polska” urzeczywistnić, nikt z nich nie wiedział, ale wierzyli święcie, iż ich wysiłek nie pójdzie na marne. Do tego wszak szkolili się w związkach i organizacjach strzeleckich. Czy już wówczas miał klarowną wizję powodzenia sprawy polskiej sam Józef Piłsudski, ich 47-letni organizator i Komendant?  
Piłsudski miał skrystalizowaną wizję możliwego przebiegu światowego konfliktu, w którym po raz pierwszy od wieku rozpaść się miał złowrogi dla sprawy polskiej sojusz “Trzech Czarnych Orłów”. Współpraca Petersburga i Berlina, cementowana obopólną wrogością do wszystkiego, co polskie, dobiegała końca. Na złość wrogim sobie teraz monarchiom, zaborcy sami przywoływali pamięć o triumfach polskiego oręża, o istnieniu Niepodległej Rzeczpospolitej. W swoich oszukańczych deklaracjach, licząc jedynie na pozyskanie mięsa armatniego, nieświadomie nieomal, sami stawiali kwestię Polski na arenie międzynarodowej. Reszta jednak miała zależeć do samych Polaków, tego dnia przedzielonych nie tylko granicami mocarstw, lecz także stosunkiem do własnej niepodległości, zakresem wolności, który mogli sobie wyobrażać. Dla wielu dobrych, uczciwych i świadomych Polaków słowo “autonomia” stanowiło kres marzeń. Ówcześni realiści, politycznie aktywni w Wiedniu lub Petersburgu, upatrywali gwarancji dla dobrobytu narodu w dobrej woli i wdzięczności za ofiarę polskiego żołnierza ze strony "ich" Najjaśniejszego Pana - Cara lub Cesarza.
Wymarsz Pierwszej Kadrowej, choć był nic nie znaczącym epizodem początków wojny, poruszył lawinę decyzji i wydarzeń. Początkowo wołaniom legionistów towarzyszył łoskot zatrzaskiwanych kieleckich okiennic. Próbę budowy wojska potępić miał, jako przykład niedojrzałości, sam sędziwy Sienkiewicz. A jednak, kiedy cztery lata później na ruinach wszystkich zaborczych mocarstw zapadła cisza końca Wielkiej Wojny, Polska już istniała – jeszcze bez granic, ale z armią i jej dowódcami, z nieformalnym przedstawicielstwem dyplomatycznym, oraz rządem.
Jest tragicznym splotem dziejów, iż losy wielu mniejszych narodów Europy mogły potoczyć się drogą wyzwolenia od imperialnej zależności jedynie w wyniku straszliwej wojny, która zniszczyła starą cywilizację europejską. Wojna, która zaczęła się jako starcie imperiów, zakończyła się wyzwoleniem wielu narodów, siłą wtłoczonych w kolonialną zależność. Polacy zmuszeni byli służyć w armiach zaborczych, jednakże ta dramatyczna służba obcym przyniosła nam nieoczekiwaną korzyść - posiadaliśmy wykształconą kadrę żołnierską i oficerską. Nie ważne, czy z carskiej czy cesarskich armii, ludzie ci mogli w momencie historycznej okazji stanąć w szeregach gotowych do obrony swego kraju. Sama dyplomacja nie wskórałaby wiele, gdyby nie gotowość zmęczonego wojną społeczeństwa, likwidującego dotychczasowe granice, do jeszcze jednego wysiłku.
Historycy wskazują, iż Pierwsza Kadrowa była nie tylko forpocztą armii, mającej dopiero powstać, lecz także kuźnią kadr wojskowych nowego państwa. Rzut oka na nazwiska tej młodej, głównie studenckiej braci z wszystkich klas społecznych i wyznań, przekonują o tym. Późniejsi generałowie II RP (aż 13 ), jak sam dowódca kompanii, Tadeusz Kasprzycki, wywodzili się z jej szeregów. 94 zostało w wolnej Polsce oficerami WP. Obejmowali także ważne stanowiska państwowe. Łączyła ich potem, już w wolnym kraju, owa specyficzna, wojskowa solidarność, wzmocniona bardzo wspólnie przeżytym, bolesnym rozczarowaniem - obojętnością wielu rodaków na ich wezwania do służby Polsce wtedy, w sierpniu 1914-go roku.  
- “Nie trzeba nam od was uznania (…) skończyły się dni kołatania do pustych serc…” - to uczucie zawodu zaważyło na stosunku do demokratycznych instytucji Państwa. Oni ufali tylko jednej instytucji Państwa Polskiego - Wojsku, i tylko jednej osobie w tym Państwie – swemu Komendantowi. Ale krwi w chwili potrzeby, Polsce nie szczędzili.
WW-W

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: