Trzeci rząd większościowy torysów Douga Forda

Pisane z pamięci


Gratulacje dla prowincyjnych Torysów. Zaskoczenia nie było. Torysi wygrali z miażdżącą przewagą mandatów, choć - to warto zauważyć, mimo radosnej wrzawy zwycięzców - nie aż tak bezapelacyjnie, jeżeli policzyć liczbę ogólnie oddanych głosów. Ale wygrali i mają nowy mandat do rządzenia prowincją. Mandat potrzebny - jeżeli wierzyć słowom Premiera Forda, uzasadniającego rozpisanie wcześniejszych wyborów - do rządzenia w nowych czasach, czasach prezydentury Trumpa. A te zapowiadają się jako ciężkie, bo w chwili pisania tego tekstu już wiemy, iż wchodzą taryfy Trumpa. Czy jesteśmy świadkami rozpoczynającej się wojny celnej między Kanadą a Stanami?
Doug Ford już zapowiedział, iż ‚z uśmiechem’ wprowadzi odwetowe embargo na sprzedaż energii dla Stanów. Ale co będzie dalej? Bo wchodzenie w konflikt z Trumpem nikomu na zdrowie nie wyjdzie, i mało pocieszające są tu zapowiedzi, iż Amerykanie też to odczują. Mnie bardzie interesuje nasza własna szkoda.
Wracając do bilansu nikomu niepotrzebnych (zdaniem piszącego) w tym momencie wyborów. Konserwatyści potwierdzili swój stan posiadania. Nie zwiększyli jednakże znacząco liczby MPPs zasiadających w Queen’s Park, co przy mizerii opozycji jest - powinno być - ‚materiałem do przemyśleń’. Ale wątpię, by ktoś rozliczał zwycięzców. Konserwa ma wszak następne, spokojne cztery lata rządów. A Doug Ford zapisał się w politycznej historii Ontario swoim trzecim z rzędu, większościowym zwycięstwem. Jeszcze raz - Gratulacje!
Ok, wybory mamy odhaczone, done and done. Konserwa pozostaje u steru, a reszta politycznego peletonu? ‚Reszta jest milczeniem’, należałoby obiektywnie ocenić stan obecnej opozycji, parafrazując słowa mistrza. Socjaliści z NDP pozostali bezzębną oficjalną opozycją, a Liberałowie dostali to, na co zasłużyli, wybierając na następczynię Premier Kathryne Wynne swoistą celebrytkę, byłą posłankę federalną i byłą burmistrzynię Mississauga. Wybrali jednakże osobę tyleż rozpoznawalną co… niewybieralną.
Werdykt wyborców Ontario był bezwzględny. Bonnie Crombie poniosła spektakularną porażkę. Nie podołała wyzwaniu nie tylko jako liderka formacji którą poprowadziła do wyborczej klęski - lecz także osobiście, jako kandydatka do Legislatury Ontario we własnym okręgu. Dobre polityczne maniery w Ontario dyktują, iż przeciwko partyjnym liderom w ich okręgach nie wystawia się silnych rywali i nie prowadzi specjalnej kampanii. Tak było i w tym przypadku, w okręgu Mississauga East-Cooksville. Dlatego porażka Ms. Crombie jest tak bolesną klęską personalną, zwłaszcza wobec jej buńczucznych zapowiedzi, iż „odzyska każdy okręg’ w regionie Peel. Czy Ontario Liberals znajdą nowego lidera/liderkę? Na razie nie będą szukać nikogo nowego. W obecnym układzie sił - ‚who cares’!
Ukraina rzucona na pożarcie?
"We are pausing and reviewing our aid to ensure that it is contributing to a solution," - "The President has been clear that he is focused on peace. We need our partners to be committed to that goal as well.”
Anonimowy urzędnik White House, 3.03.2025

Nie przepadam za Zełeńskim. Pamiętam jego obraźliwe i kłamliwe słowa o Polsce - najwierniejszym sojuszniku Kijowa wobec agresji Rosji - w trakcie wystąpienia w ONZ! Jako państwo w stanie wojny, Ukraina nie radzi sobie przede wszystkim z porażającą korupcją. Demokracja na Ukrainie to także swoista bajka, bo obecna ekipa opozycji nie toleruje. Podejście do rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy było i pozostaje wręcz samobójcze.
Jednakże powyższy krytycyzm nie zmienia oceny sytuacji, iż dziś Ukraina walczy z rosyjskim imperializmem. Walczy z Rosją, której otwarty rewizjonizm historyczny i geopolityczny znajduje szerokie - niestety, zamilczane i ignorowane w Polsce - poparcie wśród ważnych środowisk, prawicowych i lewicowych - zarówno w Europie jak i Ameryce.
Wtorkowa decyzja Prezydenta Trumpa, natychmiastowego wstrzymania dostaw wsparcia militarnego dla Kijowa jest decyzją dramatyczną. Czy rzeczywiście chodzi o urażone przez mało dyplomatyczne zachowanie Żeleńskiego w Oval Office ego Trumpa? Czy też mieliśmy do czynienia z komedią, mającą uzasadnić dramatyczny zwrot strategiczny Waszyngtonu i odejście Stanów od dotychczasowej polityki powstrzymywania Rosji na rzecz zmuszenia Kijowa do kapitulacji i akceptacji jakiejś nowej „Jałty”. Pokój za wszelką cenę? To już przerabialiśmy i żle się to skończyło dla wszystkich, choć głownie dla naszej części Europy.
Nie ma sensu dziś spekulować, co nastąpi za kilka tygodni. Trzeba poczekać na rozwój sytuacji, pamiętając, iż brak nam wiedzy, co się dzieje. Na nasze nieszczęście, tak głośna dziś Europa nie ma kart, aby wejść do gry między Moskwę a Waszyngton. Kolejne konferencje europejskich polityków, ich wzniosłe deklaracje i wyrazy oburzenia nie zniwelują efektów dekad planowanego z premedytacją rozbrajania i osłabiania kontynentu. Promowano idiotyzmy, jak polityka DEI w Royal Navy czy 'różowe mundury’ Bundeswehry, likwidując przemysł zbrojeniowy i edukacje obronną społeczeństw. I od trzech lat, mimo otwartej wojny na Wschodzie, żadnych konkretnych kroków wzmacniających obronę EU nie podjęto. Wieziono się cynicznie na wózku Ameryki i robiono interesy z Putinem. Dziś zaś ci sami, skompromitowani bezczynnością i promocją chorej ideologii „ubogacania” swych krajów bandycką imigracją, liderzy „EUropy” wzywają nas do… właśnie, do czego? Patrzmy im uważnie na ręce.
WW-W

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: