"Przejęzyczenie" i inne

Pisane z pamięci

„Na terenie okupowanym przez Niemcy polscy naziści zbudowali obozy”
Barbara Nowacka, Minister Edukacji Narodowej RP, Kraków, 27.01.2025

Przekaz dnia na zlecenie niewiadomych sił, mających dostęp do kartek z wystąpieniami, przygotowywanymi dla ministrów RP? Prowokacja jakiejś agentury akurat w dniu, kiedy świat wspomina 80. rocznicę wyzwolenia Auschwitz?  Słowa Pani Minister wstrząsnęły nawet oficjalnymi, przyjaznymi „Koalicji 13/15” mediami, choć można podejrzewać, iż na krótko. „Nie ma być tematu!” - zdecydował  Premier Tusk z właściwą sobie otwartością i uczciwością, komentując sytuację:
„Nie będę wyciągał jakichś dramatycznych konsekwencji z powodu przejęzyczenia. Gdyby politycy mieli dawać swoje głowy w związku z tym, że się przejęzyczyli, to nie wiem, czy byliby chętni do sprawowania jakichkolwiek funkcji (…)”
„Ale chciałbym zwrócić uwagę na jedną rzecz: w polityce są ważne intencje, czyny, działania, a nie przejęzyczenia. Musi się wreszcie skończyć ta polityczna wojna, w której używa się haniebnych argumentów, które są czerpane z naszej dramatycznej historii.”
Amen! „Musi się skończyć ta polityczna wojna”! Tak mówi polityk, który w trakcie wybór do Parlamentu Europejskiego sugerował, iż ewentualne zwycięstwo opcji cieszącej się poparciem jednej trzeciej elektoratu to oddanie Polski pod but Kremla. Poucza dziś ludzi szef rządu, który nigdy nie potępił najmniejszym słowem - ani nie wstrzymał - haniebnych insynuacji swoich kolegów, iż Jarosław Kaczyński jest np. agentem Kremla. Nie skorygował też dziennikarskich rewelacji Pani Applebaum, iż Kaczyński to faszysta.
„Zwracam się raz jeszcze z gorącym apelem, abyście państwo odróżniali to, co jest głupim przypadkiem, od bardzo groźnych aspektów realnej polityki. I żebyśmy przede wszystkim nauczyli się w Polsce, bez pogardy, bez agresji, żebyśmy wyzbyli się tego, co jest źródłem każdej przemocy i tych tragicznych historii w Europie, w języku tej wewnętrznej polemiki czy debaty w Polsce. Wielkie tragedie zaczynają się od tego typu ataków, tego typu aktów pogardy.”
Tylko przyklasnąć. Co klasa, to klasa. Trzeba przyznać, iż D. Tusk działa konsekwentnie. Wszak to on bez skrupułów tolerował pełne szacunku i taktu słowa byłego i obecnego szefa MSZ o „dorzynaniu watahy”!
Ad rem. To prawda, że politykom zdarzają się wpadki słowne i przejęzyczenia. Tyle, że jest różnica między pomyleniem kraju pochodzenia piłkarza, przekonaniu iż ludzie pierwotni rzucali kamieniami w dinozaury a mową o „polskich nazistach budujących” Auschwitz. Bo w Ameryce, o czym Pani Minister od edukacji wiedzieć powinna, termin „Polish Camps” to nie żadne przejęzyczenie. ale oficjalny program pedagogiczny sporej części żydowskiej diaspory, wpływowej od mediów po Biały Dom. Teraz nasi „przyjaciele” i ich „naukowi”, polscy klienci w USA z Kanadą, oraz reszcie świata, będą mogli sobie swobodnie cytować słowa Pani minister, bez dodawania informacji o przejęzyczeniu, jako kolejny dowód, iż Holocaust to robota ‚polskich nazistów’. Prosta logika podpowiada bowiem, iż jak tam z tym wystąpieniem było, to nikt nie wie ale skoro jest dym, to musi być ogień, nieprawdaż.
Jest problem. Panie Premierze. Problem, którego większość oficjalnych mediów nie nagłośni i żadnych pytań nie zada. Do tego trzeba by być dziennikarzem. Ktoś Pani Minister tę nieszczęsną kartkę napisał. W normalnym państwie demokratycznym „za to” ktoś powinien jednak beknąć, choćby po to, aby zdjąć z Pani Minister (można zasugerować: - najwyraźniej niedysponowanej tego dnia, etc.) odium niewyobrażalnej kompromitacji. Jest jeszcze jeden problem, Panie Premierze - tym razem z resztą obecnych na miejscu notabli. Trudno nie zgodzić się z końcową uwagą wydawców portalu wPolityce:

„Nie wiadomo, co byłoby najgorsze: nieumiejętność przeczytania przez Barbarę Nowacką tekstu z kartki, sugerowanie, że niemieckie obozy budowali „polscy naziści” czy fakt, że na wypowiedź nikt ze zgromadzonych nie zareagował. Gdyby ktoś z zebranych zwrócił uwagę na sporny fragment wypowiedzi, szefowa MEN mogłaby skorygować swoje „przejęzyczenie”.”
Za: www.wPolityce.pl, 28.01.2024


Błyskawiczne Wybory w Ontario. Done and done!
Premier Ontario, Doug Ford zwrócił się w poniedziałek, 28 stycznia do Gubernatora Prowincji o rozwiązanie naszej prowincyjnej Legislatury. 27 lutego idziemy na wybory. „We need them like we need a hole in our head” - chciałoby się powiedzieć. Proszę wybaczyć szczerość zwolennikowi naszych prowincyjnych Torysów. Argument o potrzebie nowego mandatu dla rządu Forda w sytuacji ‚zagrożenia’ taryfami Trumpa jest więcej niż naciągany. Ot, jest okazja wzmocnienia władzy, przy słabości beznadziejnej opozycji, to wszystko. „Wybory” oznaczają zresztą jakąś alternatywę, a jaką ma obecnie wyborca Ontario? Liberałów Bonnie Crombie? Please!
Mamy do czynienia raczej z plebiscytem, który wskaże poziom niezadowolenia z obecnego rządu, nie zagrażając dalszej władzy ekipy Forda. Nic w prowincji strasznego się nie dzieje. Jak w bajce Krasickiego, dotąd: - „szły rzeczy prawda, z wolna, ale szły porządnie.”
To nie znaczy, iż Fordowi nie należy się spora nagana za poważny flipflop z wyborczą obietnicą skasowania lewackiej sex-ed, wtłaczanej dzieciom dzięki decyzjom liberalnej ekipy Katryn Wynne. I to trzeba w tej kampanii nagłośnić. Najwyższy czas!
WW-W

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: