Dlaczego zmienia się ton narracji głównych kreatorów opinii w Polsce?
Pisane z pamięci
Niektórzy, ja również, zakładali na początku wojny, że miejsce bohaterów UPA zajmą nowi bohaterowie, ci walczący obecnie z Rosją. Tymczasem jesteśmy świadkami masowego i oficjalnego odwoływania się do agresywnie nacjonalistycznej ideologii spod znaku OUN-UPA jako podstawy ukraińskiej tożsamości (…)
Łukasz Warzecha, www.rp.pl, 14.09.2024
Dlaczego zmienia się ton narracji głównych kreatorów opinii w Polsce?
Jest 17 września. Dzień który powinien być dziś przypominany w światowych mediach jako dzień agresji Sowietów na Europę, jeżeli rzeczywiście Zachód jest w konflikcie egzystencjonalnym z dziedzicem stalinowskiego ZSSR, Rosją Putina. Jeżeli to nie jest ustawka koncernów zbrojeniowych czy rolnych, generujących na obecnej wojnie miliardy zysków, szukających naiwnych na wojnę proxy. Minister Sikorski wszem i wobec uzasadnia już wejście Polski w konflikt zbrojny z Rosją. Bo strzelanie do rosyjskich rakiet nad Ukrainą to „wchodzenie między wódkę i zagryzkę”, jak mawia wiejskie przysłowie. Do tego, mamy to robić w interesie rządu w Kijowie, którego niedawny minister SZ, Kułeba siedząc w Olsztynie u boku Sikorskiego, uznał Rzeź Wołyńską za jakiś historyczny śmieć, zrównując ją jednocześnie moralnie z Akcją „Wisłą”. - Na marginesie środowiska banderowskie w Kanadzie lansują Akcję „Wisła” jako koronny dowód polskiego nacjonalizmu. O rzeziach UPA cisza!
Pomijam kunsztowne przemówienie Żełeńskiego w ONZ o Polsce - sojusznika Putina. Tak, wiem że Duda do gamoń, szukający poklasku za uściski w Kijowie! Ale światowiec Sikorski? Potem zresztą sam premier musiał coś burknąć o nierozliczonych zbrodniach, bo nawet anty-rosyjskie, profesorskie głowy zasugerowały, że możemy zawsze zamknąć Rzeszów i wtedy rzeczywiście będzie „koniec” wojny.
Przyznam, iż mam złe myśli. Jestem bezpodstawnie podejrzliwy. Czemu?
Chwalą nas publicznie w Ameryce i we Francji, za dzielne budowanie arsenału, za te kupowane za ciężkie pieniądze, na drogi kredyt, czołgi, samoloty, rakiety itp. Jakbym słyszał zachęty do twardego postawienia się żądaniom Pana Kanclerza Rzeszy, z marca 1939 roku (tak zwane gwarancje brytyjskie!)
Naród mający wystawić się na rosyjskie retorsje, strzelając do rosyjskich rakiet nad obcym terytorium wojennym, bez autoryzacji NATO! - co jawnie zaleca minister Sikorski - musi być w jakiś sposób zjednoczony. Zatem obrona granic jest znowu zalecana, a nie odsądzona od czci wszelakiej, jako poglądy faszystowskie, a patriotyzm jest „cacy”, ku rozpaczy prof. Środy i reszty celebrytów Warszawki.
Jest jeszcze inna ciekawostka. Jakby zawoalowana groźba przed… zmianą poparcia? Znany z bezkompromisowej, nieskrywanej, nienawiści do wszystkiego, co pisowskie, red. Jacek Nizinkiewicz krytykuje (cytat poniżej) premiera Tuska, dyżurny katolik T. Terlikowski kwestionuje zasadność publicznego aresztowania polityka PiS oraz jego małżonki, córki pierwszego kosmonauty PRL, gen. Mirosława Hermaszewskiego, zaś sam red. naczelny „Rzepy”, B. Chrabota gasi dotychczasowych prześmiewców polskich postaw w tekście „Patriotyzm ukorzeniony”:
Trzeba naprawdę złej woli, by się upierać, że tradycji, ojczyzny czy patriotyzmu nie da się pogodzić z postępem lub nowoczesnością.
www.rp.pl, 13.09.2024
A zatem w nowym 'przekazie dnia' patriotyzm i umiłowanie kraju rodzinnego JUŻ NIE kłóci się z nowoczesnością i postępem (definicji postępu brak). Osoba mająca w pamięci niedawny przekaz medialny wiodących ośrodków wspierających ówczesną „demokratyczną opozycję” (bo w Polsce w owym czasie panoszył się autorytaryzm PiS, co zaświadczyła naukowo, po wsze czasy, pani Appelbaum, małżonka polskiego Ministra SZ), powinna zadać sobie pytanie: - Zmiana narracji?
Jeszcze niedawno kretyn z mandatem posła mógł biegać pod granicą z plastikową rekalmówką, zgarniając pochwały bojówek #SilnychRazem. Dziś ów płot na granicy z Białorusią, oskarżany o zbrodniczy charakter, staje się odpowiednim - więcej - pożądanym tłem do bojowych wystąpień Panów Premiera i jego koalicyjnego wicepremiera, ministra ON. No i do tego mamy krytykę zapowiedzi Premiera Tuska wprowadzania w polskie życie publiczno-prawne „walczącej demokracji”.
Trawestując dawne powiedzenie z czasów PRL, demokracja "walcząca", podobnie jak „socjalistyczna” ma tyle wspólnego z opisywanym podmiotem co krzesło z krzesłem elektrycznym. Ale mamy najwyraźniej rewolucyjny zawrót głowy Pana Premiera, przed którym przestrzegał pryncypialne i dakowowzrocznie rozgorączkowanych towarzyszy sam W. I. Lenin. Jednakże, co trzeba uczciwie zauważyć, taka właśnie polityka zaostrzenia kursu wobec opozycji w realizacji programu - w naszym okresie historycznym - "przywracenia praworządności", zgodne jest z poglądami i praktyką innego geniusza ludzkości, towarzysza Stalina. - "Co robić?"?
WW-W
„Donald Tusk popełnił drugi błąd i dał PiS groźną broń do ręki.”
Jeśli Jarosław Kaczyński wróci do władzy, szef PO może stanąć przed Trybunałem Stanu za cofnięcie kontrasygnaty prezydenta Andrzeja Dudy o wyznaczeniu neosędziego na przewodniczącego zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego. Premier zapędził się w kozi róg.
– Nie ma w systemie prawnym, szczególnie w konstytucji, podstawy do wycofania kontrasygnaty. Ta kontrasygnata była w ogóle niepotrzebna – powiedział w TVN 2410.09.2024 prof. Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego i rzecznik praw obywatelskich. Dodał, że podstawą do wycofania kontrasygnaty „na pewno” nie może być wniosek dwóch sędziów, a to właśnie o nim wspomniał premier, przekazując swoją decyzję. (…)
Jacek Nizinkiewicz, www.rp.pl
Comment (0)