Dziś kilka wiodących tytułów prasowych i kilka pytań.

Pisane z pamięci


- Czy premier Tusk zaczął myśleć kategoriami interesu państwa, czy też jest to jedynie koniunkturalna reakcja politycznego wyjadacza na falę powszechnego oburzenia banderowską postawą Ministra SZ Ukrainy - nota bene, kraju kompletnie zależnego od wszelakiej polskiej pomocy, z użyczaniem terytorium włącznie, wobec rosyjskiej inwazji - śmiącego zrównywać rzeź setek tysięcy niewinnych ofiar na Wołyniu z prewencyjną/karną, ale jednak nie morderczą, akcją wysiedleń ludności ukraińskiej, dokonanej w GRANICACH PAŃSTWA POLSKIEGO?!
- Ktoś musi także zapytać: - Czy Radosław Sikorski nie realizuje przypadkiem interesów globalistów z Waszyngtonu (które ‚naukowo’ stale uzasadnia jego Małżonka), na siłę ciągnąć Polskę w otwarty konflikt militarny z Rosją, POZA gwarancjami obronnymi NATO?
WW-W

***
Tusk ostro o słowach Kułeby: "Mam jednoznacznie negatywną ocenę."
(…)  Kułeba zwrócił uwagę, że uczestnicy Campusu spotykają się w Olsztynie, dokąd ludność ukraińska została przesiedlona w 1947 r. w ramach akcji "Wisła". Zdaje sobie pani sprawę czym była operacja “Wisła” i wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać m.in. w Olsztynie" - powiedział Kułeba do osoby zadającej pytanie. Ale nie mówię o tym. Gdybyśmy dzisiaj zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna i moglibyśmy pójść bardzo głęboko w historię i wypominać sobie te złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom - odparł Kułeba, apelując, by budować razem przyszłość, a historię zostawić historykom.
Pytany o tę wypowiedź podczas piątkowej konferencji premier Donald Tusk zastrzegł, że bardzo by chciał, żeby to, co jest sporne, jeśli chodzi o relacje polsko-ukraińskie, nie było alibi dla nikogo, kto prezentuje "prorosyjskie tendencje" - choć te są w Polsce "marginalne".
Potem przyznał, że ma jednoznacznie negatywną ocenę tego, co powiedział ukraiński minister. Jak dodał, Ukraina tak czy inaczej będzie musiała sprostać polskim oczekiwaniom, jeśli chodzi o nie tyle grzebanie w historii, tylko ułożenie naszej relacji na podstawie prawdy o tej historii.
Pytany o słowa wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniak-Kamysza - który w lipcu mówił, że Ukraina nie może zostać przyjęta do Unii Europejskiej, dopóki Warszawa i Kijów nie rozwiążą kwestii rzezi wołyńskiej - Tusk stwierdził, że ma on rację, ale jednocześnie nie odkrył Ameryki. Ukraina nie będzie członkiem Unii Europejskiej bez polskiej zgody. Ukraina musi spełniać standardy, a one są wielorakie - to nie jest tylko kwestia granicy, handlu, standardów prawno-ekonomicznych. To jest także kwestia standardów, powiedziałbym, kulturowo-politycznych - wskazał.

"A więc w tej historii trzeba pogrzebać"
Jak zaznaczył, Unia nie powstałyby bez pojednania między Niemcami a Francuzami czy Niemcami a Polakami. Ukraińcy muszą zrozumieć, że wejście do Unii to wejście w obszar standardów dotyczących politycznej i historycznej kultury - podkreślił.
Szef polskiego rządu zapowiedział przy tym, że będzie "coraz dobitniej" tłumaczyć, zwłaszcza w czasie polskiej prezydencji w Radzie UE (w I połowie 2025 r.), że to w interesie Kijowa jest uregulowanie relacji polsko-ukraińskich. A więc w tej historii trzeba pogrzebać, jeśli mamy budować dobrą przyszłość - podsumował Tusk.

Andrzej Mężynski, www.dziennik.pl, 30.08.2024
***
Słowa polskiego ministra wywołały burzę. "Sprzeczne ze stanowiskiem NATO"
Niemieckie media komentują słowa Radosława Sikorskiego szefa polskiej dyplomacji o "obowiązku" zestrzeliwania rosyjskich rakiet, które zmierzają na terytorium Polski. Ich zdaniem to sugestia ingerencji w wojnę. Podkreślają, że jest sprzeczna z oficjalnym stanowiskiem NATO.
Polska i inne kraje graniczące z Ukrainą mają "obowiązek" zestrzelić nadlatujące rosyjskie pociski, zanim wejdą w ich przestrzeń powietrzną - powiedział minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla brytyjskiego dziennika "Financial Times”.
Sikorski tłumaczył, że Polska ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo swoim obywatelom niezależnie od obaw, że przechwycenie pocisków nad terytorium Ukrainy może uwikłać NATO w wojnę Rosji z Ukrainą. "Członkostwo w NATO nie uchyla odpowiedzialności każdego kraju za ochronę własnej przestrzeni powietrznej - to nasz własny konstytucyjny obowiązek. Osobiście jestem zdania, że gdy wrogie pociski rakietowe są na kursie wejścia w naszą przestrzeń powietrzną, byłoby uzasadnioną samoobroną (uderzenie w nie), ponieważ gdy przekroczą naszą przestrzeń powietrzną, ryzyko zranienia kogoś odłamkami jest znaczne" - powiedział Sikorski.
Sprzeczne "z oficjalnym stanowiskiem NATO"
Ta wypowiedź doczekała się komentarzy międzynarodowej prasy. Według niemieckiej gazety " Der Spiegel" polski polityk "pośrednio wzywa do zestrzeliwania rosyjskich rakiet nad ukraińską przestrzenią powietrzną – a tym samym de facto ingerowania w wojnę". "Do tej pory kraje NATO, które wspierają Ukrainę, uznawały to za niedopuszczalne" – pisze tygodnik.
Niemiecka agencja prasowa DPA pisze, że wypowiedź Sikorskiego jest sprzeczna "z oficjalnym stanowiskiem NATO, według którego ryzyko eskalacji wojny poprzez ewentualną bezpośrednią konfrontację z siłami rosyjskimi jest zbyt duże". "Sojusz obronny do tej pory odrzucał zestrzeliwanie rosyjskich dronów i rakiet nad Ukrainą, a także żądanie Kijowa dotyczące strefy zakazu lotów nad tym krajem" – czytamy w depeszy DPA, którą cytowało wiele niemieckich portali.
Agnieszka Maj, www.dziennik.pl, 3.09.2024

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: