„Ekran” / Testament Wajdy* / Szowinizm nie przejdzie!!!

Pisane z pamięci
„Ekran” Toronto Polish Film Festival 2023
W tym tygodniu jeszcze raz zapraszam Naszych Czytelników do skorzystania z okazji do obejrzenia, w kinowej atmosferze, nowych dzieł polskiej kinematografii. To prawda, że ani Wajdy, ani ubiegających się o Oskara „Chłopów” w kinie Cinema Revue przy 400 Roncesvalles nie będzie, ale oferta tegorocznego, już 14. Festiwalu „Ekran” jest interesująca. Będzie np. okazja do wyrobienia sobie własnego zdania - po obejrzeniu, otoczonej już białą i czarną legendą, "Zielonej Granicy" Agnieszki Holland.
Do filmów pełnometrażowych dołączone zostały filmy krótkometrażowe oraz trzy (w opinii piszącego - dobrze nakręcone) dokumentalne, także ubiegające się o festiwalowe laury. Skoro zaś przypominam tu od czasu do czasu moje felietony sprzed lat, to tym razem sięgnąłem dla Państwa po tekst z listopada 2017 roku, w którym akurat pisałem i o festiwalu „Ekranu” i o dorocznym Marszu Niepodległości, jaki przechodzi prowokacyjnie (dla wielu) ulicami Warszawy 11 listopada.
Po więcej informacji o filmach prezentowanych na tegorocznym Ekran TPPF proszę zajrzeć na: www.ekran.ca
Testament Wajdy*
„Powidoki“ to film może rozliczeniowy, a może kapitulacyjny - a może najodważniejsze wyznanie wybitnego, wrażliwego na niszczącą siłę ideologii komunizmu, Twórcy. Andrzej Wajda jest dla piszącego, głosem naszego, polskiego sumienia. For good or bad.
Z mojego skromnego doświadczenia, człowieka współpracującego zawodowo z tymi „koryfeuszami nowego wieku“ – uniwersytecka komuna ma problem. Wytłumaczenie owej, ukazanej tak swobodnie, bez teatralnej przesady - wręcz zwierzęcej - nienawiści komuny do wolności artystycznej „nowego człowieka“, będzie dużo trudniejszym zadaniem domowym dla owych lewaków, niż przetrawienie opowieści o Katyniu. Tam bowiem, tragicznie - wedle ich norm, jedni nacjonaliści strzelali w głowy innym nacjonalistom. So sad! "Poetic justice, though!" - napisała kiedyś (…) czytelniczka Toronto Star“.
Jak wyjaśnić owym wielbicielkom knuta, iż swoi zniszczyli swojego – najważniejszego artystę modernizmu? Ah, pozwólmy ‚towarzyszom‘ pomyśleć, zwłaszcza w akademiach....
NB. Wielkie dzięki dla Pani Marty Poźniakowskiej - Wspaniałej Osoby naszej tutejszej, polskiej kultury, oddanej promocji tego, co najlepsze w filmowym zapisie polskiej duszy - spiritus movens idei „Ekranu: - The Polish Film Festival. WW-W just says: Thank You, Marta!
Szowinizm nie przejdzie!!!
„Do polskiego narodu należą spolszczeni Niemcy, Tatarzy, Ormianie, Cyganie, Żydzi, jeżeli żyją do wspólnego ideału Polski. Murzyn lub czerwonoskóry może zostać prawdziwym Polakiem, jeśli przyjmie dziedzictwo duchowe polskiego narodu zawarte w jego literaturze, sztuce, polityce, obyczajach, jeśli ma niezłomną wolę przyczyniania się do rozwoju bytu narodowego Polaków.“
Wincenty Lutosławski (1863-1954), polski filozof, profesor, publicysta, działacz narodowy.
Marsz Niepodległości!
Kiedy słyszę skowyt lewaków, uderzających w dzwony Westminsteru na widok flagi Mojego Kraju! - wiem, że coś jest na rzeczy, że wyrządzamy im szkodę. OK.
Kiedy nas chwalą ludzie, z którymi nam nie po drodze, zastanówmy się - czy akurat nie pomagamy życiowym/ideologicznym popaprańcom?!
Wydawałoby się to bardzo proste. Nacjonalizm i szowinizm tak się mają do siebie, jak pięść do nosa.
Sir Walter Scott i Rudyard Kippling. Joseph Conrad i Oscar Wilde. Patrioci Imperium. Piszę o tym często, bowiem my, imigranci z owego „paese lontano” (jak się przedstawiał swoim nowym sąsiadom pewien biskup z Krakowa) mamy taki jakiś – wedle Parlamentu Europejskiego - chory nawyk – szacunku dla ziemi przodków. „Pamięć Ojców szanuj!” Ale jest to wpisywanie się w tradycję szacunku dla przeszłości, jaki przejawiają najwspanialsze narody Zachodu. Skoro im wolno, to czemu nie nam. Jeżeli w sercu Londynu jest Cenotaph, i tak składa się wieńce - to czemu ich drażni nasz "Grób Nieznanego Żołnierza"? I nasze kolory!
Nakaz dnia jest taki, aby się wstydzić, nie wiadomo jeszcze – czego bo SMS nie nadszedł, ale na wszelki wypadek, (…)
I jeszcze to dawne, starożytne, osadzone w lekturze Pięcioksięgu, przekonanie, iż gość ma być witany i szanowany – ale nam, Ludziom Prawa Bożego, po swojemu, na dzień dobry chaty nie urządza!!! Thou shall not!!!
Komu przeszkadza flaga narodowa, mój „Klonowy Liść”, „Krzyż Św. Andrzeja”, „Stars and Stripes”, „Les Tricolours”?
„Try to burn this flag” - noszą na koszulkach bikerzy, których nieśmiało lubię, a którzy zapewne zjedli by piszącego na śniadanie, gdyby im zaproponował: że nie ma narodów, nie ma płci, mężczyzna to taka inna baba (ślimak to ryba wedle UE!!!!!) , albo że pomieszany amator chłopców i dziewczynek to taka artystyczne swoboda, ne c’est pas?
Lewaccy ideologowie odkorowania jednostki ludzkiej z jej jakichkolwiek powiązań czy wspólnotowych więzi, muszą się napocić. Szacunek dla domu rodzinnego, wspólnoty – owych ‘Commons’ – dla dźwięku kościelnego dzwonu na plaży Nowej Szkocji, czy w uliczkach Ville de Quebec. Wiemy to my, żyjący akurat tu, na ziemiach British North America. Kochamy naszą etniczną – szkocką, angielską irlandzką czy francuską, o włoskiej czy hinduskiej nie wspominając – nację. Jesteśmy obywatelami Obywatelskiej Monarchii. Mamy prawo szanować pamięć i przechowywać Wartości. Nie – przeciw komuś. Zawsze – dla Nas samych! Moja Polska – owa Rzeczpospolita Narodów, rosła w siłę atrakcyjnością dla wygnańców. Nie powinna być nigdy inna!
* Felieton sprzed lat sześciu - opublikowany 15.11.2017
WW-W
Comment (0)