Wymuszona Ofensywa?

pisane z pamięci


Czy Ukraina jest zdolna do zdecydowanej, przełamującej obronę rosyjską i sięgającą głęboko w teren npla, ofensywy? Zdjęcia zniszczonych Bradleyów i Leopardów, nawet jeżeli to jedynie normalne w walce lokalne straty, każą nam z nieco większą dozą sceptycyzmu patrzeć na hurra optymistyczne doniesienia medialne. Bo to dopiero linia osłaniająca. Ukraińską propagandę sukcesu można rozumieć, bo kraj krwawi i potrzebuje moralnego wsparcia. Ale polska “odporność” na frontowe fakty niepokoi.
Prasa zachodnia podnosi napięcie ciągłymi pytaniami, politycy wyznaczają ramy czasowe oczekiwanego ‘sukcesu”. Tymczasem Ukraina do ofensywy, wedle standardów NATO, nie jest gotowa. Nie ma zdolności zapanowania w powietrzu nad wybranym odcinkiem ataku!  
Znający się na rzeczy generałowie przestrzegają, w polskiej przestrzeni medialnej, przed zbyt wielkimi oczekiwaniami wobec ukraińskiej ofensywy. Jak zauważają generałowie Pacek lub Komornicki, Rosjanie wyciągają lekcje z poniesionych klęsk i nie wszyscy są bezdennie głupi.  
“Sytuacja wisi na cienkiej linii frontu” - zaświadcza ponuro największy obecnie krytyk Kremla, swoisty ekspert, Igor Girkin/Striełkow, b. pułkownik FSB, człowiek który w 2014 roku rozpoczął wojnę w Donbasie. Rzeczywiście, słuchając chorych pogróżek nuklearnych Putina na Petersburskim Forum Ekonomicznym, oglądając seanse nienawiści medialnych propagandystów (jak Sołowiow) czy znanych politologów (Karaganow), Kreml zdaje się być pogrążony w oparach szaleństwa. W sposób niepojęty dla obserwatorów rosyjskich zasad kontroli, szef najemników “Wagnera”, Prigożyn miesza z błotem generałów!
Wojskom lądowym Rosji może brakować na froncie wszystkiego do ataku, ale na rosyjskiej obronie można sobie łatwo wyłamać zęby. Niestety, w ataku Ukraińcy popełniają podobne błędy, jak Rosjanie rok temu w początkach inwazji. Błędy są częścią wojny. Ale oni mają mniejszy margines błędu. A raczej nie mają żadnego!  
Długi Marsz Tuska?
Czerwiec 2023 roku. Donald Tusk rozpoczął “długi marsz” po władzę. Po sukcesie frekwencyjnym w stolicy Donald poszedł za ciosem i będzie teraz objeżdżał kraj, od wiecu do wiecu, aż do wyborów. Wedle niektórych teoretyków, ruch jest wszystkim. W naszym przypadku “marsz Tuska” staje się wszystkim, bo po co szczegółowy program wyborczy, kiedy cel mobilizacji jest jasny. “Osiem gwiazdek!” Obalić znienawidzone rządy PiS. I choć mocno lewicowy w poglądach Sławomir Sierakowski zdaje się być zaniepokojony wzrostem poziomu nienawiści “po naszej stronie” - jaki z zachwytem przyjmuje medialny dwór lidera “demokratycznej opozycji”- nakaz dnia jest prosty. Żadnych tam salonowych manier, żadnych ograniczeń czy zasad. No pardon given!
  ***
Na koniec przypomnę Państwu fragment mojego tekstu sprzed lat równo… dziesięciu. Dziś akurat na czasie jest temat niemiecki, czy to w kontekście meandrów polityki Kanlerza Scholza, czy też wzrostu popularności AfD. A ja tak sobie wówczas pisałem o historii, w kontekście ‘czerwca’:  
“Kończy nam się miesiąc. Miesiąc pełen historycznych epizodów wartych wspomnienia. Niektóre z nich nadal wpływają na kształt naszego życia, a czasem postrzegania rzeczywistości. Zależy to od naszej wrażliwości, zależy od wiedzy. Historia bowiem wpływa na nasze życie doczesne, czy sobie z tego zdajemy sprawę, czy też nie. Taki to już urok owej apolińskiej muzy, Klio.“
“Czerwiec, który to już nam mija? Ba, historycznie rachując (…), który to już od… tamtego?”  
“Ale… którego? Radomskiego: ‘warchołów’ z 1976-go? Tego oficjalnie celebrowanego przez Pana Prezydenta RP, a ugadanego w Magdalence? Czy może tego sąsiedzkiego, choć nieznanego nam w Polsce - “17 Juni”?”
“Jak już Szanowni Czytelnicy sami zauważyli, choćby z kalendarza, czerwiec jest miesiącem niesłychanie obfitym w historyczne “epizody”. Przybliżanie Państwu owych epizodycznych wydarzeń, odległych ale nadal ważnych, to zarówno radość, jak kłopot. Kłopot? Ano, bo się można narazić. Z czegóż nam bowiem przychodzi wybierać? (…)”
“#3. No i teraz krok do tyłu, taki ‘17 Juni’ 1953. (…)” .  
“Jak zatem pisać o czerwcowym powstaniu wschodnio-niemieckich robotników przeciw sowieckiej dyktaturze? Toż to był dopiero 1953-ci! Owi ludzie upomnieli się o swoje prawa - no, ale to byli… Niemcy, 9 lat po Hitlerze!!! Czeka nas taka ‘errata’, doczepiana czasem jeszcze do książek.”
“Tamci robotnicy, walczący z sowieckimi tankami, wpierającymi rodzimych komunistów-renegatów na ulicach spalonego, zrównanego z ziemią Berlina nie zasługują na pogardliwe imię DDR-owców! Oni się właśnie na owo DDR nie zgadzali. Ale jak nam, Polakom wytłumaczyć, iż w owe czerwcowe dni [1953 roku] rodziła się na berlińskich ulicach, w prawdziwej robotniczej krwi, “Solidarność”?”  
“Już słyszę oburzone głosy nawet tych najbardziej tolerancyjnych wobec moich historiograficznych prowokacji, Czytelników: - Tu żeś już, Pan, Panie WMW. przesadził. Popiera Pan [niemieckich] zbrodniarzy buntujących się wobec karzącej ręki losu? Niemieccy intelektualiści, jak Berchtold Brecht, mieli podobne moralne 'reservations': władza ludu? - bez przesady!”
“Trzy lat później, z podobnymi postulatami wyszli na ulice robotnicy najbardziej uprzemysłowionej części Polski, Poznaniacy. Wychowani w pruskim drylu dyscypliny. ‘Poznański Czerwiec’ był znakiem czasów. To robotnicy świeżo uprzemysłowionego społeczeństwa chcą zrzucić jarzmo komuny. W imię robotniczych praw! Kto o nich wszystkich jeszcze dziś pamięta?"
"Czerwiec. Jest co pamiętać.”
 WMW [26.06.2013]

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: