Zmarł Benedict XVI

Pisane z pamięci

"Benedykt XVI umarł 11 lutego 2013 r., a wraz z nim próba odnowy Kościoła w duchu Tradycji i hermeneutyki ciągłości którą porzucono."
Benedykt XVI był pierwszym papieżem opuszczającym urząd od czasów Wielkiej Schizmy zachodniej. Jego decyzja była i pozostanie szokująca. I jednak niewyjaśniona nawet jeśli było nią osłabienie sił fizycznych i duchowych.
Osobiście poczułem się porzucony, rozczarowany, zdradzony. Dalsze wypadki, oczywiście uosabiane przez rewolucję, którą rozpętał kard. Jorge Bergoglio znany jako Franciszek tylko mnie w tym utwierdziły. Bóg czuwa nad Kościołem - w to nie wątpię. Jestem przekonany, że zamęt w jakim katolicy żyją jest doświadczeniem jakie musimy przejść. To rezygnacja Benedykta XVI wprowadziła Kościół na ten zdaje się trudno odwracalny kurs.
Jakie były rzeczywiste powody tej rezygnacji? Nie wiadomo właściwie, dlaczego Benedykt ustąpił. Z jednej strony niewyjaśniona presja ze strony katolicko-lewicowego lobby w administracji Baracka Obamy w tym CIA (mówił przecież w „Ostatnich rozmowach” o reperkusjach politycznych i faktycznych następstwach” swoich działań), a z drugiej wewnątrzkościelna grupa kardynałów wrogo nastawionych na kontynuowanie względnie tradycyjnego kursu uosabiana przez kard. Godfrieda Danneelsa. Teorie spiskowe mnożono, ale żadna niczego nie wyjaśnia. Według samego zainteresowanego za tak desperackim krokiem miało stać osłabienie sił fizycznych i duchowych do dalszego sprawowania najważniejszej funkcji w Kościele powszechnym. Osłabienie duchowej siły zdaje się raczej utratą wiary w misję, której przez lata starał się służyć. A więc próby odwrócenia destrukcyjnych tendencji w Kościele, którym – od 2013 roku takiego impetu nadał Franciszek. Jednym z widocznych tego efektów jest desakralizacja papiestwa.
Kard. Joseph Ratzinger należał do najbardziej wpływowych postaci polityki watykańskiej, co pośrednio wiązało się z piastowaną przez niego godnością przewodniczącego Kongregacji Nauki Wiary. Znany był jego odważny głos w obronie dzieci nienarodzonych czy krytyka eutanazji, Jako autor deklaracji Dominus Iesus przypominał o jedyności i powszechności zbawczej Jezusa Chrystusa i Kościoła. Liberalizujący się zachodni Kościół oraz media przypięły mu łątkę „pancernego – kardynała”, „niemieckiego owczarka”. Przez 25 lat przy boku św. Jana Pawła II ograniczał rozkładowe tendencje w Kościele, którym pod koniec lat 60. nadano destrukcyjnej dynamiki.
Również w sprawach liturgicznych, np. w słynnej pracy „Duch liturgii” kardynał zdecydował się na daleko idące przewartościowanie swoich wcześniejszych ocen. Zreformowaną mszę nazywał „nieczytelnym lub nudnym z powodu umiłowania przerażającego banału i przeciętności”. Co ostatecznie zaowocowało Motu Proprio data Summorum Pontificum uwalniającym Ryt rzymski od ograniczeń jakim został bezprawnie poddany w samym Kościele.
Już pod koniec lat 80 Prefekt Kongregacji Nauki Wiary pytał z niepokojem:
„Czy Kościół obecny jest rzeczywiście tym samym, co Kościół dnia wczorajszego, czy też może został on zastąpiony przez inny, o czym jednak nikt nie zadał sobie trudu poinformować katolików?”.
„W „Raporcie o stanie wiary” właściwie zdruzgotał posoborowe reformy, a książka zdawała się stanowić zasadniczy trzon argumentacji, jaką posłużył on się w roku 2005 obejmując urząd papieża. Wtedy powszechnie ujawniono jego opinie, że nauczanie II Soboru Watykańskiego zostało wypaczone, a do położenia kresu nadużyciom niezbędna była jego autentyczna interpretacja. Jak mówił w  rozmowie z Peterem Seewaldem wydanej w książce „Sól ziemi”. Był zdania, że ponowne odczytanie „litery dokumentów” umożliwi „odtworzenie prawdziwego ducha Soboru”. Winnych upatrywał w nieodpowiedzialnych siłach, naiwnym optymizmie, oraz rewolucji kulturalno-obyczajowej miejskiej klasy średniej.
Wbrew temu wizerunkowi tradycjonalistycznych środowiskach zwracano uwagę, że był raczej nostalgicznym konserwatystą, łączył roztropność z bezkompromisowością. Wytykano mu ewolucjonizm opierający się na subiektywistycznym pojęciu Prawdy i jej ewolucjonistycznym wymiarze. Jako młody duchowny kształtował się inaczej niż powszechnie praktykowano. Był zafascynowany filozofią Kanta, Hegela, Heideggera. Zdaje się, że niestety do końca nosił w sobie przekonanie, że posoborowy Kościół ma realizować w przyszłości model oparty na wzorcu Kościoła -mniejszości. W tym celu postulował zmiany.
Niewątpliwie najważniejszym wydarzeniem w życiu kard. Ratzingera było uczestnictwo w pracach Soboru Watykańskiego II, w którym jako peritus kardynała Fringsa wspierał działalność modernistów. Posiadał wraz z ks. Karlem Rahnerem największą możliwość wprowadzania zmian do przygotowywanych dokumentów. Choć w biegiem dekad rewidował swoje stanowisko, właściwie odwracając je przeciw rewolucji w Kościele i relatywizacji jego nauczania, to być może musiał do końca żywić przekonanie o nieodwracalności zmian jakie z taką bezwzględnością zostały przeprowadzone.
We wspomnianej już ostatniej książce wywiadzie-rzece będącej zapisem rozmowy z Peterem Seewaldem Kardynał Joseph Ratzinger – Benedykt XVI znakomity teolog, uczony, wierny sługa Kościoła zdawał się być zmęczony i bezradny, osamotniony, zrezygnowany. Bo papież Benedykt XVI odszedł 11 lutego 2013 roku a wraz z jego dramatyczna rezygnacją próba odnowy Kościoła w duchu hermeneutyki ciągłości. W tym wydarzeniu tkwi jednak jakaś tajemnica.
Maciej Walaszczyk, wPolityce.pl
PS. Moje felietonowe podsumowanie minionego roku może poczekać. Odszedł emerytowany Papież, Benedykt XVI. Przedrukowany tu dla Naszych Czytelników tekst M. Walaszczyka oddaje odczucia wielu katolików, moco zagubionych w doktrynalnych i pastoralnych posunięciach Watykanu. Wszyscy jednakże mamy chyba podobne odczucie, że coś się wyraźnie kończy z odejściem Benedykta XVI.
WMW

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: