Pisane z pamięci

“Russia Won’t Let Ukraine Go Without a Fight.”

„Poddaję w wątpliwość to, że będzie wojna. Zasadniczy powód jest taki, że armia ukraińska ma bardzo duży potencjał wojskowy, którego nie miała jeszcze 6 lat temu. Jeśli Rosja zaatakuje, to zostanie uwikłana w wojnę wielkoskalową z Ukrainą, której Rosja raczej nie dźwignie. Po drugie, to moim zdaniem Putin nie ma argumentów dla swoich obywateli, że potrzeba wojny z Ukrainą. Rosjanie nie chcą wojny – oni pamiętają Afganistan, pamiętają Gruzję i wagony pełne zabitych rosyjskich żołnierzy. (...)
„Putin wie, że nie wygra wojny z Ukrainą. Co z tego, gdyby on nawet zajął Ukrainę - czyli wygrał bitwę - i tak przegrałby wojnę. Putin w konfrontacji z Ukrainą, za którą stoi praktycznie cały świat, łącznie z Turcją i Chińczykami, to może wygrać tylko pierwszą bitwę, ale wojnę przegra. On ma tego świadomość, dlatego tej wojny nie zacznie. Oczywiście Putin próbuje wywierać na Ukrainę różne naciski, próbuje ją osłabić.“

 

Gen. Waldemar Skrzypczak, b. Dowódca Wojsk Lądowych RP, www.wpolityce.pl  

 
“Russia Won’t Let Ukraine Go Without a Fight.”



W zachodnich ośrodkach analitycznych nastroje nie są optymistyczne. Putin zagrywa wysoko, mówiąc o “czerwonej linii” na Ukrainie i żąda “gwarancji” odcięcia Ukrainy “na zawsze” od Zachodu. Rosjanie “nie zrezygnują bez walki” z marzeń o odbudowie swej pozycji w oparciu o rewitalizowany koncept “stref wpływów”. Tak uważają w artykule opublikowanym z datą 22 listopada na łamach prestiżowego Foreign Affairs eksperci, Michael Kimmage i Michael Kofman. Wedle ich analizy, Putin patrzy z coraz większą irytacją na pro-zachodni dryf Ukrainy:
„Ominous signs indicate that Russia may conduct a military offensive in Ukraine as early as the coming winter. Moscow has quietly built up its forces along the Ukrainian border over the past several months, which could be a prelude to a military operation that aims to resolve the political deadlock in Ukraine in its favor. Although Russian President Vladimir Putin may once again be engaging in coercive diplomacy, this time around Moscow may not be bluffing. If no agreement is reached, the conflict may renew on a much larger scale.“
Opinia na portalu cnn.com. wskazuje na powody, dla których Putin może rzeczywiście czuć się zagrożony. I choć podkreśla wysokie koszty ewentualnej inwazji, to wykluczyć jej nie jest w stanie: 
Above all, the Kremlin wants to destabilize Ukraine and prevent it from exercising its rights as an independent nation to craft its own future. Ukraine is drawing closer to the West; it wants to join NATO, and it is a fledgling democracy -- in sharp contrast to Russia. Ukraine's existence as a democracy alongside Russia, where Putin has become an increasingly repressive autocrat, makes the Kremlin uneasy. Putin wants to secure what in the Cold War days was accepted as spheres of influence, aiming to keep the countries that used to be part of the Soviet Union under Moscow's sway.”
Ocena przeszkód oraz realnych sił i środków dostępnych dla realizacji ambicji Kremla to jedno. Ale kluczowy w takich sytuacjach stać się może stan umysłów liderów Zachodu. I to w sferze psychiki polityków UE, Rosjanie mogą liczyć na dużo większe sukcesy, niż ich aktualne możliwości to gwarantują. Mamy najlepszy przykład w poglądach Pani Marie Le Pen. (Jakim cudem J. Kaczyński uważa Le Pen za sojusznika polskich interesów w relacjach zewnętrznych, to już tajemnica Prezesa!) Ubiegająca się o prezydenturę Francji w wyborach 2022 polityk, szczerze wyznała w wywiadzie dla “Rzeczpospolitej”, co myśli o “strefach wpływów”, jednocześnie dobrze oddając nastroje dominujące w głównych europejskich stolicach, na pewno zaś w Paryżu i Berlinie:  
“Nie sądzę, aby Putin zrobił taki błąd. Ale uważam też, że w tej sprawie Unia odegrała rolę strażaka-piromana. Można mówić, co się chce, ale Ukraina należy do sfery wpływów Rosji. Próbując naruszyć tę strefę wpływów, tworzy się napięcia, lęki i dochodzi się do sytuacji, jakiej dziś jesteśmy świadkami.(...)“
EU postrzega Rosję jako trudnego ale pożądanego partnera gospodarczego. Nikt nie zgodzi się otwarcie na rosyjskie rozwiązania siłowe, ale też nikt nie oponuje, kiedy Rosjanie wspominają o politycznych gwarancjach dla ich “interesów bezpieczeństwa”. I choć to Rosja aneksją Krymu pogwałciła “Gwarancje Budapesztańskie” z grudnia 1994, to ani dziś ani w najbliższej przyszłości NATO żadnych perspektyw członkostwa Ukrainie nie przedstawia.
We wtorek, 7 grudnia doszło do rozmowy Biden-Putin. Prezydent USA miał powiedzieć “patrząc Putinowi prosto w oczy”, iż USA “jest gotowe na posunięcia, jakich nie wykonały w roku 2014.”  
"Nie należy przerzucać odpowiedzialności na barki Rosji, ponieważ to NATO podejmuje niebezpieczne próby podboju terytorium Ukrainy" – brzmi komunikat Kremla. Gra toczy się zatem dalej. Jedno jest pewne i dla Polski ważne. Sposób rozwiązania tego kryzysu przez USA i Europę wyznaczy kierunek relacji w naszym regionie na najbliższe lata, jeśli nie dekady.

WMW

 

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: