Bez tego gruczołu można żyć, bez jego hormonów - nie
Tarczyca to malutki gruczoł wydzielający hormony o kapitalnym znaczeniu. Jeśli nie są one w normie, tyjemy z powietrza albo wręcz przeciwnie - jemy na potęgę i chudniemy. Jesteśmy ospali lub nadpobudliwi. Jak funkcjonuje tarczyca i kiedy warto ją zbadać? - wyjaśnia prof. hab. n. med. Beata Kos-Kudła, prezeska Polskiego Towarzystwa Endokrynologicznego (PTE).
Tarczyca przylega do tchawicy. Położona jest na szyi, poniżej krtani. Kształtem przypomina motyla. Zawiązek tarczycy powstaje około trzeciego tygodnia życia płodu, w sąsiedztwie zawiązka języka i serca. Jeśli chodzi o budowę, to składa się z dwóch płatów połączonych tzw. cieśnią. Czasami występuje też nad nią dodatkowy płat, który jest pozostałością po rozwoju tarczycy w okresie płodowym. Nazywa się on płatem piramidowym.
Tarczyca u dorosłego człowieka waży ok. 15 g. Jego objętość u kobiet to 20 ml, a u mężczyzn - 25 ml.
Choć niewielka, tarczyca wytwarza hormony, które są nam niezbędne do życia. Bez tego narządu da się żyć, ale bez jego hormonów już nie.
W głównej mierze (ok. 85 proc.) wydzielana jest tyroksyna T4, w mniejszym stopniu - trójjodotyronina T3 i niewielkie ilości rT3 oraz kalcytonina. We krwi związane są one z białkami i pozostają nieaktywne lub występują w postaci wolnej – FT4 i FT3. To właśnie na oznaczenie stężenia tych hormonów we krwi dostajemy najczęściej skierowanie od lekarza. Dlaczego?
- Oznaczenie całkowitych hormonów: T3 i T4 może zaburzyć obraz stanu tarczycy. Dlatego wolimy oznaczać wolne hormony, czyli te, które wydziela tarczyca bez dodatkowych połączeń – wyjaśnia prof. hab. n. med. Beata Kos-Kudła, prezeska PTE i kierowniczka Kli- niki Endokrynologii i Nowotworów Neuroendokrynnych Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach.
Do produkcji tych hormonów niezbędny jest jod. Pierwiastek ten jest też składnikiem tych hormonów. Tarczyca nie jest na niego obo- jętna. „Wychwytuje go z krwi bez opamiętania” – pisze na swoim blogu dr Magdalena Jagiełło, endokrynolożka.
TSH pochodzi... z głowy
Często mylnie uważa się, że tarczyca odpowiada również za wytwarzanie hormonu tyreotropowego – TSH, bo najczęściej to ten hormon przy stawianiu diagnozy jest badany z krwi. Tymczasem za jego produkcję odpowiada przysadka mózgowa.
- Można powiedzieć, że jest to taki gruczoł dowodzenia nad wszystkimi innymi narządami endokrynnymi, czyli oprócz tarczycy nadzoruje pracę m.in. nadnerczy czy jajników. Przysadka wytwarza TSH i to ten hormon najczęściej oznaczamy we krwi - podkreśla prof. Kos-Kudła.
Dlaczego więc często zleca się badanie te-go hormonu? Bo pod jego wpływem dochodzi do wydzielania hormonów tarczycy i to właśnie on jest barometrem stanu tarczycy. Przy niewielkich nawet wahaniach hormonów FT4 i FT3 zmienia się poziom TSH. Nie oznacza to jednak, że wystarczy podczas stawiania dia- gnozy skontrolować tylko jego stężenie, a in-ne hormony pominąć. Specjaliści zalecają zbadać w pierwszej kolejności trzy hormony: TSH, FT4 i FT3, by ocenić pracę gruczołu, ale tak naprawdę rutynowe badanie to TSH i FT4. Wtedy też można przekonać się, czy osoba ma problem z niedoczynnością lub nadczynnością tarczycy.
- TSH w diagnostyce biochemicznej jest używany jako takie badanie przesiewowe u pacjentów, u których podejrzewa się zaburzenia czynności tarczycy. Dodatkowo też oznacza się wolne hormony tarczycy. Natomiast jeśli podejrzewamy podłoże autoimmunologiczne (chorobę Hashimoto) posiłkujemy się oznaczeniem przeciwciał przeciwtarczycowych – anty-TPO (aTPO), czyli przeciw peroksydazie tarczycowej i anty-TG (aTG), czyli przeciw tyreoglobulinie. To są przeciwciała oznaczane zazwyczaj w niedoczynności tarczycy, ponieważ odgrywają rolę hamującą czynność tarczycy. Są też inne przeciwciała np. przeciw receptorowi TSH. Potocznie nazywamy je TRab’ami. Te przeciwciała z kolei hamują wiązanie TSH. Jednym słowem są przeciwciałami pobudzającymi tarczycę. W podejrzeniu choroby Gravesa-Basedowa to właśnie je oznaczamy – powiedziała profesor.
Na tarczycę chorują nie tylko kobiety, ale to one są w głównej mierze pacjentkami. Na zaburzenia czynności tarczycy cierpi jeden mężczyzna na cztery kobiety.
A kiedy tak naprawdę badać tarczycę?
- Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na charakterystyczne objawy kliniczne niedoczynności i nadczynności tarczycy. Będą one skrajnie różne – zaznacza specjalistka.
Niedoczynność – jakby powietrze uszło z balonika
Obraz niedoczynności tarczycy, który dostaniemy z krwi to podwyższone TSH przy obniżonych hormonach wolnych FT4 i FT3. Natomiast organizm będzie też dawał pewne sygnały takiego stanu rzeczy, bo gospodarka hormonalna ma silny wpływ na nasze funkcjonowanie.
Niedoczynność podejrzewać możemy, gdy bez konkretnego powodu tyjemy, u kobiet pojawiają się nieregularne cykle miesiączkowe, mamy problem z koncentracją i pamięcią, zaburzenia nastroju, spowolnienie akcji serca, wzdęcia. Czujemy się przemęczeni, senni, obniża nam się libido, wypadają włosy, skóra staje się sucha, a paznokcie łamliwe. Możemy mieć też uczucie suchych oczu i utrzymywania wody w ciele. O niedoczynności tarczycy świadczyć też mogą bóle kostno-stawowe, mięśniowe, gorsze wyniki w sporcie, bóle i zawroty głowy, uczucie zimna.
- Pacjenci opisują, że gdy panuje wysoka temperatura, wszyscy domownicy skarżą się, że im za gorąco, a tym osobom z niedoczynnością jest wciąż zimno. Poza tym śpią długo, a i tak wstają niewyspani. Niedoczynności tarczycy, oprócz senności, ogólnej słabości, zmęczenia, może towarzyszyć depresja lub nawet psychoza. Można to określić stwierdzeniem, że to stan, jakby powietrze uszło z balonika – opisuje objawy niedoczynności tarczycy prof. Kos-Kudła.
To konkretne zaburzenie dotyczy 2-5 proc. populacji, ale dodatkowe nawet 10 proc. ma postać subkliniczną. Co to oznacza?
- Subkliniczna niedoczynność to taka, gdy mamy do czynienia z podwyższonym TSH, ale hormony tarczycy – FT3 i FT4 są jeszcze, powiedzmy, w normie. Okresowo tarczyca produ- kuje mniej tych hormonów i dlatego ten nadrzędny gruczoł - przysadka - to zauważa i zaczyna produkować więcej TSH, by pobudzić tarczycę do pracy. Jednak hormony tarczycy pozostają jeszcze w granicach norm laboratoryjnych, czyli nie są one na takim poziomie, by uznać, że to jawna niedoczynność - wytłumaczyła prof. Kos- Kudła.
Najczęściej subkliniczna niedoczynność stwarza ryzyko wystąpienia jawnej niedoczynności, ale zazwyczaj na początku obserwuje się pacjenta i nie wprowadza od razu leczenia hormonalnego, które zaleca się przy rozwinięciu tego zaburzenia.
- W tej chwili substytucji hormonalnej mamy bardzo dużo do wyboru. To tabletki, ale też postać płynna lewotyroksyny. Niektórzy pacjenci sprowadzają nawet preparaty wyciągu wieprzowej tarczycy, ale tego absolutnie towarzystwa endokrynologiczne: polskie i międzynarodowe nie popierają, bo takie leczenie nie jest przebadane – podsumowała.
Nadczynność czyli turbodoładowanie
Z kolei objawy nadczynności tarczycy, jak wyjaśnia ekspertka, są odwrotne do tych charakteryzujących niedoczynność. Można powiedzieć, że to ich lustrzane odbicie.
- Tutaj najczęściej pacjenci stają się nadpobudliwi. Skarżą się na przyspieszoną akcje serca - tachykardię. Mimo dobrego apetytu dochodzi do spadku masy ciała. Pojawia się potliwość, skóra robi się aksamitna – wyliczyła możliwe objawy nadczynności tarczycy lekarka.
Dodała, że nadczynność dotyczy około 2 proc. populacji. Na terenie, gdzie kiedyś był niedobór jodu, czyli górskim, dominuje wole guzkowe nadczynne. W sytuacji dostatecznego pokrycia zapotrzebowania na jod zaczyna dominować przyczyna autoimmunologiczna nadczynności, czyli choroba Gravesa-Basedowa.
- Mamy różne terapie leczenia nadczynności tarczycy. Farmakologiczne, które rozpoczynamy lecząc głównie chorobę Graves-Basedowa. Tutaj podajemy leki, które są lekami przeciwtarczycowymi – hamują wydzielanie hormonów tarczycy. Po terapii, która zwykle trwa kilkanaście miesięcy, często ta choroba wygasa. Ale w wolu guzkowym, gdy te zmiany uległy już pewnej autonomizacji i wydzielają same hormony, decydujemy się na radykalne leczenie. Usuwamy tarczycę albo traktujemy tarczycę radiojodem. W tym przypadku niszczymy autonomiczne guzki, a tarczyca się zmniejsza – opisała specjalistka rodzaje terapii stosowane w nadczynności tarczycy.
Obraz tarczycy bywa nieprawidłowy, choć hormony w normie
Każdy pacjent, w zależności od zaawansowania choroby, może mieć różnorodne i o innym natężeniu objawy. Często diagnoza stawiana jest również przy okazji wykonywania innych badań, na przykład USG wykonywanego przy zawrotach głowy - badania dopplerowskiego tętnic szyjnych. Nierzadko więc wykrywana jest „przez przypadek”.
Badanie obrazowe pozwala wychwycić chorobę często jeszcze na wczesnym etapie jej rozwoju, gdy jej nie podejrzewamy, bo nie mamy żadnych klinicznych objawów. Bywa też tak, że hormony są w normie, a to badanie ultrasonograficzne daje nieprawidłowy obraz narządu. Statystyki wskazują, że połowa Polek ma guzki lub zmiany ogniskowe w tarczycy, a zapalenie dotyczy 10 proc. osób po- wyżej 70. roku życia. Z drugiej strony, gdy już wiadomo z badania krwi, że mamy zaburzoną czynność tarczycy, warto zobaczyć i ocenić jak ona faktycznie wygląda, jaką ma budowę, czyli jednym słowem ocenić jej morfologię.
- Musimy rozgraniczyć kwestię morfologii tarczycy, czyli jej budowy, od jej funkcji - wytwarzania hormonów. Właściwie jeśli mówi-my o morfologii, to zarówno w niedoczynności, jak i nadczynności ten gruczoł może być za duży, za mały, guzkowaty. Dlatego też w każdym zaburzeniu warto ją obejrzeć w USG, by ocenić jej wygląd. Wole guzkowe może na przykład występować zarówno w nadczynności, niedoczynności, jak i przy zachowaniu prawidłowej funkcji tarczycy, tzw. eutyreozie - wyjaśniła prof. Kos-Kudła.
Dawniej, gdy w Polsce mieliśmy do czynienia z umiarkowanym niedoborem jodu, więcej osób miało problemy z tym, że występowało wole guzkowe (przerost tarczycy) widoczne gołym okiem. Gdy doszło do wyrównania tego pierwiastka, to rzadziej chorujemy na wole guzkowe, ale częściej na choroby autoimmunologiczne, czyli zapalenie tarczycy np. Hashimoto lub chorobę Gravesa-Basedowa. Przeciwciała są najczęściej pobudzane przez jod. Wynika z tego, że nadmiar jodu może mieć równie zły wpływ na tarczycę, jak jego niedobór.
Czy chorujemy częściej na tarczycę?
Jak wynika z raportu NFZ w latach 2010-2019, czyli do momentu wprowadzenia zmian w sposobie rozliczania świadczeń w endokrynologii, które mają poprawić efektywność opieki nad pacjentem endokrynologicznym, ich liczba w poradniach endokrynologicznych wzrosła o 34,1 proc., a liczba udzielonych świadczeń o 3,6 proc.
Na przestrzeni tych lat zwiększyła się też liczba pacjentów, którzy odbyli pierwszą swoją wizytę u specjalisty (pacjenci pierwszorazowi). W 2019 roku stanowili oni ponad połowę (52 proc.) wszystkich pacjentów, podczas gdy w 2010 roku było ich 33 proc. Sukcesywnie spadał też odsetek chorych odbywających dwie lub więcej wizyty w roku. Równocześnie z analizy NFZ wynika, że więk-szość pacjentów poradni endokrynologicznych to pacjenci, którzy leczą się w nich od wielu lat. A najczęściej wykonywanymi badaniami w tych latach były: USG tarczycy i przytarczyc, USG węzłów chłonnych i badanie poziomu hormonu tyreotropowego (TSH).
Czy w tej chwili mamy do czynienia z większą liczbą pacjentów endokrynologicznych, czy też zaawansowana diagnostyka pozwala nam po prostu rozpoznać chorobę na wcześniejszym etapie?
- Odpowiedź na to pytanie jest trochę tru-dna. Bo musielibyśmy mieć te same narzędzia diagnostyczne, które mieliśmy na przykład 20 lat temu. Wtedy nie było takiej dostępności do badań. Obecnie niemalże w każdym laboratorium można oznaczyć hormony tarczycy, a dostęp do badań USG stał się powszechny. Praktycznie rzecz biorąc sprzęt USG jest prawie tak popularny w gabinetach, jak stetoskop. Nie wyobrażam sobie w tej chwili endokrynologa, który nie robi badania USD tarczycy – podsumowała prof. Kos-Kudła.
Klaudia Torchała/PAP
Comment (0)