„Rosyjska ruletka”

Pisane z pamięci

Święto Wojska Polskiego
W czwartek dni ulicami Warszawy przeciągnie defilada wojskowa z okazji Święta WP. Politycy i celebryci będą powtarzać wielkie słowa: o obowiązku wobec Wspólnoty i Ojczyzny, o potrzebie pamięci historii, o fundamentalnej roli sił zbrojnych i znaczeniu szacunku dla ludzi w mundurach. Będzie wspominanie weteranów i chwalenie się nowym sprzętem za miliardy.
Część z owych polityków i celebrytów, zwłaszcza tych młodszych, jeszcze niedawno na wyścigi licytowała się w mediach zbliżonych do dzisiejszej władzy, jak szybko i jak daleko uciekną z Polski, gdyby się nam jaka wojna przydarzyła. Poświęcenie dla Polski? Jakaś „Ojczyzna”? Te słowa rozśmieszały (lub wręcz gorszyły) wziętych literatów i popularne aktorki. Deklaracje tchórzostwa i szma- ciarstwa obywatelskiego były zaś w dobrym tonie. Dziś ktoś przełożył wajchę i wojsko to powód do dumy, gwarancja zdolności i woli „obrony wartości”. Chciałbym zapytać: - Jakich? - Czyich?
W ramach mojego ‚Archiwum 10-lecia” zaglądam do tekstów sprzed dekady. Pisałem dla Państwa wtedy o rzeczach, które, jak widać, nie straciły na aktualności. Gra wielkich mocarstw i linie globalnych tarć geopolitycznych nie zmieniają się. Konflikty jednakże ewoluują, a my - opinia publiczna  - karmieni jesteśmy coraz bardziej agresywną propagandą. To znaczy, mamy tematy dyżurne i te relegowane w niepamięć, przemilczane, jak dziesięć lat temu realia konfliktu w Donbasie. O Afganistanie zatem cisza, bo nie wolno nic złego pisnąć o polityce Bidena, a że los tych porzuconych dziewczynek z Kabulu jest tragiczny? Who cares! Owszem, jakaś sportsmenka w Paryżu pojawiła się z transparentem, ale została zdyskwalifikowana. Może powinna ów transparent, przypominający los kobiet w Afganistanie w innych kolorach zrobić?!
Dziś Ukraińcy walczą pod Kurskiem i nikt nie pyta o jakieś „czerwone linie” (poza rządem Niemiec!), natomiast amerykańskie lotniskowce zmierzają na Bliski Wschód. Bronić kogo przed kim? Chyba nie dzieci z bombardowanych szkół w Gazie? O nich Kamala Harris (ani Trump, żeby nie było wątpliwości) nie wspomni, idę o zakład.
WW-W


„Rosyjska ruletka” (tekst opublikowany 6 sierpnia 2014)
Czy Rosjanie wejdą na Ukrainę, do Doniecka i Ługańska, pod egidą ONZ, jako siły pokojowe? To tylko pozornie niewiarygodny scenariusz. Moskwa żąda zwołania Rady Bezpieczeństwa.
Walki wokół otoczonych miast na wschodniej Ukrainie skutkują kolejną katastrofą humanitarną. Trudno potwierdzić liczbę uchodźców chroniących się na terenie Rosji, ale ONZ sam fakt ich istnienia potwierdza. Ofiary cywilne ukraińskich bombardowań otoczonych miast stają się coraz liczniejsze. Obrazy zabitych idą w świat i Kijowowi nie pomagają. W zasadzie toczy się regularna wojna, a Rosja do zdławienia swych ludzi zapewne nie dopuści.
Tymczasem idzie gra w sankcje. Putin nie blefował, idzie z Zachodem na wymianę ciosów. Kto się pierwszy zmęczy? Kto więcej straci - Rosjanie, przez inflację, rezygnując z MacDonalda, Carlsberga, rumuńskiej cielęciny czy polskich jabłek, czy zachodnie koncerny, tracące w Rosji lukratywne rynki? Sankcje Kremla dotkną też eksport ukraińskich towarów do Rosji, a to dla gospodarki Kijowa cios bolesny. A kto weźmie na garnuszek ukraińską gospodarkę, całkowicie zależną od rosyjskich rynków?
„Śmierć generała.” (6.08.2014)
Śmierć amerykańskiego generała w Kabulu oraz ewakuacja ambasad z Libii to dwa symbole "sukcesów" regionalnej “stabilizacji” - wprowadzania siłą zachodnich porządków. Zabójstwo generała US Army, H. Greena na terenie akademii wojskowej mającej kształcić afgańskich oficerów, z rąk Afgańczyka, jest czymś wyjątkowym, ale ataki szkolonych na szkolących już zaskoczeniem nie są. Raz to policjant w szpitalu strzela do sanitariuszy, innym razem rekrut do instruktora. Coraz częstsze przypadki ataków na zachodni personel wojskowy i cywilny ze strony tworzonych z takim wysiłkiem afgańskich sił porządkowych musi mieć swoje skutki. Jak się czują oficerowie oddelegowani do szkolenia ludzi, którzy ich w dużej części nienawidzą?
Opuszczenie przez NATO Afganistanu oznacza klęskę programu eliminacji Talibanu oraz stabilizowania tego kraju siłą. Nie pomoże żaden ograniczony kontyngent, skorumpowane rządy Karzaja i jego następców, oparte jedynie na zachodnich karabinach padną w mgnieniu oka, a kraj stanie się zlepkiem regionalnych satrapii, pozostającym pod wpływami agresywnych islamistów. Czy można to było przewidzieć? Zapewne, ale jeszcze niedawno, akurat w Warszawie eurokraci organizowali konferencje naukowe w temacie “dalszego umacniania demokracji i rządów prawa” w Kabulu.
Misja NATO stała od początku na straconych pozycjach. Na stabilizacji Afganistanu nie zależało bowiem największemu sponsorowi islamistów, Pakistanowi. To na terenach pakistańskiego pogranicza znajdowali schronienie i mieli swoje bazy bojownicy Talibanu. To tam zimowali mujahedini, aby w odpowiednich porach powracać i kąsać siły ISAF, oraz terroryzować lokalną ludność, gdyby przyjmowała pomoc od personelu ISAF. Np. za posyłanie dziewczynek do szkoły egzekwowano drakońskie kary. Islamabad zawsze chciał i nadal chce samodzielnie kontrolować ten kluczowy pod względem strategicznym kraj, nie mając najmniejszej ochoty na tolerowanie wpływów zachodnich. A naloty amerykańskich dronów na pakistańskie bazy Talibanu balansu sił nie zmieniły. Czy ktoś przedstawi nam jednak kiedyś uczciwe rozliczenie naszej misji w Afganistanie, poza standardowymi sloganami o “sojuszniczej solidarności”?
WW-W

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: