•   Thursday, 18 Apr, 2024
  • Contact

Jaki będzie ten rok?

Po głębszym... namyśle

Jaki będzie ten rok?
Za nami już kilkanaście dni nowego roku, a ja jakoś ciągle nie mogę się w nim odnaleźć. Jaki on będzie? To pytanie zadaję sobie teraz często, jakby przejście z grudnia w styczeń było jakimś magicznym momentem. W sylwestrową noc, kiedy huk petard już osłabł, zadzwonił kolega z Kanady. Zapytał jaki jest ten nowy rok. Będąc w Polsce, mam tę przewagę nad moimi ontaryjskimi kumplami, że wszystko wiem o kilka godzin wcześniej. Pamiętam, jak będąc dzieckiem, już rankiem 31 grudnia, widziałem w telewizorze migawki z imprez sylwestrowych, na przykład, z Nowej Zelandii. Dziwiłem się, że tam już się bawili, a przed nami jeszcze cały dzień czekania. Teraz już wiem, jak to działa: przecież wszyscy nie mogą balować w tym samym czasie. Ktoś musi czuwać na porządkiem tego świata. Nowa Zelandia się bawiła, a Polska trzymała rękę na pulsie. Swoją drogą zastanawiają mnie wesołe miny ludzi pokazywanych w telewizji podczas transmisji z sylwestrowych zabaw i koncertów. Oni chyba naprawdę dobrze się bawią. U mnie przeważnie depresja i to w ostrej formie. Chyba nie zawsze tak było… Warto kiedyś pogrzebać w pamięci i zrobić jakiś dochodzenie w tej sprawie. Może uda się odtworzyć pozytywny kontekst z przeszłości i znów poczuć się dobrze.
Nie wiem jak u Państwa, ale u mnie przeważnie depresja noworoczna trwa do pierwszego dnia roboczego w nowym roku. Tak mniej więcej do południa. Wtedy człowiek już wie, że w pracy żaden kataklizm się nie wydarzył, laptop jak leżał na biurku, tak leży, i można zabrać się do spraw codziennych. A te sprawy to czytanie i pisanie maili. Rozkazy przyjmuje się drogą poczty elektronicznej. Niektórzy wykonują je od razu, bez zbędnej refleksji. Ci sprytniejsi, przekazują je dalej - służy do tego specjalny przycisk. Ale wracając do tematu - w tym roku jakoś mi się ten czas depresyjny wydłużył. Przyczyn może być wiele. Pewnie książka, którą zacząłem czytać też nie pomogła. Czyta się ją świetnie, ale tematyka umierania zawsze dość negatywnie wpływa na nastrój. Cóż zatem zrobić, aby poczuć się lepiej? Niektórym pomaga wyznaczanie ambitnych celów na przyszłość, na przykład na nadchodzące dwanaście miesięcy. To pomaga. Na krótko, ale pomaga. Na krótko, bo kiedy kolejne cele szybko okazują się nieosiągalne, depresja jeszcze bardziej się pogłębia.
Warunkiem koniecznym, aby sobie dogodzić jest zrozumienie swoich potrzeb. „Zdrówka przede wszystkim, bo zdrowie najważniejsze” – chyba wszyscy życzyliśmy sobie tego pod koniec grudnia. W czasach pandemii te życzenia nabierają szczególnego znaczenia. Ciekawe, że często życzenia zdrowia wypowiadane są w momencie wznoszenia toastu. Zatem najpierw „zdrowie”, a zaraz potem kielich trunku… cóż za kombinacja. Czego jeszcze pragniemy dla siebie i naszych bliskich?  W tym roku często słyszałem życzenia pokoju. Sytuacja na wschodniej granicy Polski od kilku miesięcy jest skomplikowana. Do tego dochodzi napięcie na Ukrainie, a teraz i w Kazachstanie. Putin pręży muskuły w rejonie, który uważa za rosyjską strefę wpływów. Czy rządzącym wystarczy rozwagi, aby nie podpalili lontu? Nie wyobrażałem sobie, że za mojego życia zagrożenie konfrontacji zbrojnej będzie czymś realnym. Wojny były gdzieś daleko, ale przecież nic nie groziło nam w naszym cywilizowanym świecie. Ale czyż jeszcze kilka lat temu komuś przyszłoby na myśl, że nowy wirus odmieni nasze życie? Coraz mniej jest w stanie mnie zdziwić i to jest przerażające.
W nowy rok, chyba wszędzie na świecie, ludzie weszli z dużymi problemami. Inflacja, drożyzna, koronawirus – to tylko kilka oczywistych problemów. Gdzie więc szukać optymizmu? Pozytywne jest chyba to, że jest już tak źle, że gorzej raczej nie będzie.
Zawsze to jakaś myśl, która daje nadzieję na lepszą przyszłość. Przepraszam, że dziś tak pesymistycznie.
Za tydzień postaram się napisać coś bardziej na wesoło, a póki co zapraszam Państwa na następną (mam nadzieję, że jasną) stronę „Życia”.
Paweł Gębski

Powiązane wiadomości

Comment (0)

Comment as: